środa, 26 listopada 2014

Rozdział 3

Godzinę później wszyscy byli gotowi do wyjścia. Tylko Elena nie kwapiła się do wyjścia.
- Mamo zgodziłaś się, więc musisz nas zabrać - powiedział Damon
- Wiem.- westchnęła i wyciągnęła z szafy kurtkę jeansową  - Dobra chodźcie.
- A jak się tam dostaniemy ?- zapytała Gabrysia
- Kurcze nie pomyślałam. - westchnęła - Teleportacja łączna. Wezmę dwójkę, a później po kolejną dwójkę i jeszcze jedna rundka.
- Ja mogę zostać - powiedziała Alice.
- Jesteś tego pewna ? - zdziwiła się Elena
- Nie, ale idźcie już. - zaśmiała się - A ja się w tym czasie co was nie będzie pouczę się. W końcu niedługo idziemy do szkoły.
- Taa - westchnął Max- Kolejny kujon się tworzy.
- Mógłbyś brać przykład z swojej siostry - powiedziała Elena
- A niby czemu ?! - oburzył się chłopak
- Bo używa tego co ma w głowie. - westchnęła - A propos muszę jeszcze Dumbledore'a* powiadomić, że przychodzicie ze mną. - powiedziawszy to ruszyła do salonu, a po chwili wyszła z niego z listem to profesora w ręku i sową na ramieniu. Przywiązała jej do nóżki rulonik, powiedziała sowie do kogo i ptak wyleciał.
- Dobra idźcie jeszcze na chwilę do siebie. Dopóki Albus nie odpisze. - informowała ich.
- A czekamy na tatusia ? - zapytała Clarisse
- Tak skarbie - powiedziała Elena biorąc córeczkę na ręce. - Trzeba jeszcze na Alexa poczekać.
- Wiesz co Elka ja jednak z wami pójdę - powiedziała Alice
- Młoda zdecyduj się - zaśmiał się, a ruda jej zwturowała.
Po pół godzinie przyszła odpowiedź od Albusa Dumbledore'a.
- Dobra młodzieży idziemy - powiedziała, a pietnaście minut później wszyscy byli już przed kwaterą główną Zakonu Feniksa, która mieściła się na Grimmauld Place miedzy domem z numerem 11, a domem z numerem 13.
- Yyyy Elena - zaczął Max, który jak jego kuzyni nie widział wejścia.
-  No tak , zapomniałam - powiedziała i wręczyła im karteczkę - przeczytajcie to i zapamiętajcie.
Był na niej napisany krótki tekst :
Kwatera Główna Zakonu Feniksa znajduje się w Londynie 
przy Grimmauld Place 12.                                                    
- I nadal nic.
- Powtórzcie w myślach to co zapamiętaliście - odezwał się za nimi jakiś głos. Odwrócili się szybko i zobaczyli Alexa. - No dalej.
Młodzi nie byli bardzo posłuszni, ale teraz zrobili to co mężczyzna kazał, a gdy doszli do fragmentu, który mówił o Grimmauld Place 12, pomiedy domami z numerem 11 i 13 pojawiły się stare poobtłukiwane drzwi, a z obu ich stron brudne ściany i ponure okna. Parzyli oni ze zdziwieniem na numer 12. W domach obok jak gdyby nigdy nic mugole oglądali sobie telewizję.
- Kurdę - powiedział Maxio patrząc w okno domu z numerem 13 - zapomniałem o meczu.
- Jakim meczu ? - zdziwił się Alex 
- Piłki nożnej - powiedział, na co każdy normalny czarodziej zapytał by " Co to jest ?", ale Max i reszta zostali wychowani tak, aby wiedzieć co się dzieje w świecie mugoli i jak korzystać z ich wynalazków. 
- A kto gra ? 
- Polska i Niemcy (od. Aut.: Musiałam XD) 
- No widzisz - zaśmiał się Alex - Zapomniałeś sklerotyku.
- A co ty niby pamiętałeś ?
- Nastawiłem nagrywanie - powiedział i pokazał mu język 
- Alex ! - upomniała go żona - Jesteś dorosły opanuj się.
- Tak jest mamo - zaśmiał się, a jego żona zamordowała go wzrokiem. - Dobra chodźcie wchodzimy.
Wszyscy weszli po starych schodach, które prowadziły do drzwi wejściowych. Czarne farba na nich łuszczyła się, a w niektórych miejscach już poodpadała.
- Trzeba im powiedzieć, żeby drzwi pomalowali bo farba odchodzi - powiedział ni z gruchy, ni z pietruchy Alex podchodząc do drzwi, które według niego potrzebowały malowania. 
Klamka z wyglądu przypominała wijącego się węża, który był znakiem Slytherina. Drzwi nie posiadały ani szpary na listy, ani dziurki na klucze.
- Jak my tam wejdziemy ? - zapytała Alice 
- Rozmawiałem wczoraj z psorem i zdradził mi ten sekret - powiedział wyjmując ruszczę i stukając lekko w drzwi, które otworzyły się ze skrzypnięciem.
- Pewnie przydało by się je też naoliwić prawda ?- zapytała Elena przewidując następne zdanie męża,  który już otwierał buzię by to powiedzieć.
- Taa -mruknął pod nosem i wszedł do środka - Tu musicie być bardzo cicho - powiedział szeptem. - To znaczy w korytarzu, żeby nie obudzić mamusi Syriusza.
- Aż taka jest straszna - zapytała Alice,która stała jeszcze na zewnątrz razem z resztą rodziny.
- Tak.
Młodzież przekroczyła próg i wszyscy znaleźli się w mrocznym przedpokoju, który oświetlały dwie małe lampki.  Czuć było tu zapach wilgoci, kurzu oraz słodki odór stęchlizny jakby nikt w tym domu długo nie mieszkał. Drzwi, zamknęły się za Damonem odcięły zapach świeżego powietrza i zgasiły lampy sprawiając, że w przedpokoju panowały teraz Egipskie ciemności.
- Dobra idziemy -powiedział Alex prowadząc rodzinę przez dom.
*********************************************************************************
I na tym kończy się rozdział 3. Mam nadzieję, że się podobał :) I bardzo dziękuje Klaudii Kalinowskiej za pomoc w pisaniu tego o to rozdzialiku :D Jeśli się wam spodobał lub też nie zostawcie tu jeden mały komentarzyk, który jak mi wiadomo nic nie kosztuje, a wiedzcie, że cieszy człowieka.
Pozdrowienia Lady Moon 

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 2

- Wiecie co ? - powiedział Max wchodząc do Zamku przez wielkie drewniane drzwi.
- Słuchamy cię z uwagą - zachichotała jedna z bliźniaczek
- Nikuś - westchnął Max
- Co Maksiu ?
-  Nie prze... - nie dokończy bo weszli właśnie do wielkiego pokoju, który służył im za jadalnię, gdzie siedzieli przy długim (serio długim) stole opiekunowie młodych ludzi.
- Gdzie wyście się włóczyli ?- zapytała młoda kobieta znad stołu.
- Elcia -Westchnął  chłopak, który siedział po drugiej stronie stołu. Wyglądał on na 18/19 lat. - Dajmy im święty spokój mają wakacje.
- Alexxxxx... - zaczęły słodkim głosikiem bliźniaczki, a jak już tak do niego mówiły to już coś chciały.
- Wysłucham was droga młodzieży jak zaczniecie mówić do mnie tato - powiedział - No Max i Alice nie muszą.
- No, ale tatusiu jak to będzie wyglądać - zaśmiał się druga z bliźniaczek.
- Gabi - westchnął zrezygnowany - Córcia....
- Kochanie, ale ty wiesz, ze ona ma rację prawda ?- zapytał Elena z uśmiechem na ustach.
- Niestety, wiem to. - westchnął po raz kolejny - No,ale dzieciarnia pewnie coś chce. Prawda ?
- Tylko nie dzieciarnia - oburzył się Max - I tak chcemy.
- Co tym razem ?
I zaczęło się błagania przez młodzież. O co chodziło ? O to samo co zawsze. O Miotły.
- Nie kupie wam Błyskawic - powiedział po raz setny - macie Nimbusy 2001.
- Ale ja nie mam ! - wymyślił na poczekaniu Max
- Jak nie dbasz to nie masz - powiedział - Nie będę wam kupował pięć razy w roku nowych mioteł tylko dlatego, że się wam połamały.
- Ale wiesz kochanie teraz byśmy mogli im ulec - uśmiechnęła się do niego Elena - Przydały by im się miotły w Hogwarcie.
- Co ?!- zapytała cała młodzież razem.
- Idziecie w tym roku do Hogwartu. - poinformował ich mężczyzna
- Ale dlaczego ?-zapytał  zdziwionym głosem Max
- To wytłumaczy wam już Elena - westchnął i zerknął na zegarek - ja muszę iść już do pracy.
Powiedziawszy to wstał i wyszedł z pokoju, a młodzi spojrzeli na Elenę oczekująco.
- Macie piętnaście lat i w tym roku macie SUMY - zaczęła - i chcemy, żebyście byli dobrze do nich przygotowani.
- W sumie czemu nie - powiedziała Gabrysia
- No widzicie - zaśmiał się, ale później pisnęła z bólu gdyż dziobnęła ją w rękę sowa. Elena spojrzała na nią w chwili gdy ta wysunęła w jej stronę nóżkę do której przywiązany był list. Wzięła go do ręki i po przeczytaniu treści westchnęła .- Dobra, ja muszę iść.
- A gdzie ?- spytał dość bardzo zaciekawiony Max
- Maxio ty cofasz się w rozwoju ? -zapytała Elena, a dziewczyny zaczęły się śmiać bezdźwięcznie.
- Nie, a co ?
- Bo zadajesz bardzo dużo pytań. -zachichotała kobieta - Ja idę za pewne spotkanie.
- Zakonu Feniksa ? - zapytała o dziwo Alice, która w rodzinie uchodziła za najmądrzejszą.
- Alex wam powiedział ? Tak ?
- Nie -powiedziała z uśmiechem na ustach - Amy.
- A to papla
- To możemy iść z tobą ? - zapytał Damon i postawili na ziemi przed sobą najmłodszą córeczkę Eleny i Alexa Clarisse, która miała cztery latka, już świetnie rozumiała co się w okuł niej dzieje i świetnie wykorzystywała to, że iest mała i urocza. Kto wiem może taki ma dar ?
- Wykorzystywać małe dziecko do swoich nikczemnych planów - zaśmiała się.
- Ale mamusiu proszę - powiedziała swoim świergotliwym głosikiem.
- Dobrze zabiorę waz ze sobą.
*****************************************************************************
I następny rozdział już gotowy :D Mam nadzieję, że wam się podoba. Pozderki Lady Moon