piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 2

- Wiecie co ? - powiedział Max wchodząc do Zamku przez wielkie drewniane drzwi.
- Słuchamy cię z uwagą - zachichotała jedna z bliźniaczek
- Nikuś - westchnął Max
- Co Maksiu ?
-  Nie prze... - nie dokończy bo weszli właśnie do wielkiego pokoju, który służył im za jadalnię, gdzie siedzieli przy długim (serio długim) stole opiekunowie młodych ludzi.
- Gdzie wyście się włóczyli ?- zapytała młoda kobieta znad stołu.
- Elcia -Westchnął  chłopak, który siedział po drugiej stronie stołu. Wyglądał on na 18/19 lat. - Dajmy im święty spokój mają wakacje.
- Alexxxxx... - zaczęły słodkim głosikiem bliźniaczki, a jak już tak do niego mówiły to już coś chciały.
- Wysłucham was droga młodzieży jak zaczniecie mówić do mnie tato - powiedział - No Max i Alice nie muszą.
- No, ale tatusiu jak to będzie wyglądać - zaśmiał się druga z bliźniaczek.
- Gabi - westchnął zrezygnowany - Córcia....
- Kochanie, ale ty wiesz, ze ona ma rację prawda ?- zapytał Elena z uśmiechem na ustach.
- Niestety, wiem to. - westchnął po raz kolejny - No,ale dzieciarnia pewnie coś chce. Prawda ?
- Tylko nie dzieciarnia - oburzył się Max - I tak chcemy.
- Co tym razem ?
I zaczęło się błagania przez młodzież. O co chodziło ? O to samo co zawsze. O Miotły.
- Nie kupie wam Błyskawic - powiedział po raz setny - macie Nimbusy 2001.
- Ale ja nie mam ! - wymyślił na poczekaniu Max
- Jak nie dbasz to nie masz - powiedział - Nie będę wam kupował pięć razy w roku nowych mioteł tylko dlatego, że się wam połamały.
- Ale wiesz kochanie teraz byśmy mogli im ulec - uśmiechnęła się do niego Elena - Przydały by im się miotły w Hogwarcie.
- Co ?!- zapytała cała młodzież razem.
- Idziecie w tym roku do Hogwartu. - poinformował ich mężczyzna
- Ale dlaczego ?-zapytał  zdziwionym głosem Max
- To wytłumaczy wam już Elena - westchnął i zerknął na zegarek - ja muszę iść już do pracy.
Powiedziawszy to wstał i wyszedł z pokoju, a młodzi spojrzeli na Elenę oczekująco.
- Macie piętnaście lat i w tym roku macie SUMY - zaczęła - i chcemy, żebyście byli dobrze do nich przygotowani.
- W sumie czemu nie - powiedziała Gabrysia
- No widzicie - zaśmiał się, ale później pisnęła z bólu gdyż dziobnęła ją w rękę sowa. Elena spojrzała na nią w chwili gdy ta wysunęła w jej stronę nóżkę do której przywiązany był list. Wzięła go do ręki i po przeczytaniu treści westchnęła .- Dobra, ja muszę iść.
- A gdzie ?- spytał dość bardzo zaciekawiony Max
- Maxio ty cofasz się w rozwoju ? -zapytała Elena, a dziewczyny zaczęły się śmiać bezdźwięcznie.
- Nie, a co ?
- Bo zadajesz bardzo dużo pytań. -zachichotała kobieta - Ja idę za pewne spotkanie.
- Zakonu Feniksa ? - zapytała o dziwo Alice, która w rodzinie uchodziła za najmądrzejszą.
- Alex wam powiedział ? Tak ?
- Nie -powiedziała z uśmiechem na ustach - Amy.
- A to papla
- To możemy iść z tobą ? - zapytał Damon i postawili na ziemi przed sobą najmłodszą córeczkę Eleny i Alexa Clarisse, która miała cztery latka, już świetnie rozumiała co się w okuł niej dzieje i świetnie wykorzystywała to, że iest mała i urocza. Kto wiem może taki ma dar ?
- Wykorzystywać małe dziecko do swoich nikczemnych planów - zaśmiała się.
- Ale mamusiu proszę - powiedziała swoim świergotliwym głosikiem.
- Dobrze zabiorę waz ze sobą.
*****************************************************************************
I następny rozdział już gotowy :D Mam nadzieję, że wam się podoba. Pozderki Lady Moon 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz