niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 5

Młodzi ruszyli  stronę kuchni gdzie według Syriusza miała być Molly. Poznali ją gdy mieli po jedenaście lat (no Alice 10, a Damona wtedy nie było, gdyż był swojej babci) gdy byli z Alexem w ministerstwie, a ona była po coś u męża. Oczywiście wyświadczyła wtedy Alexowi przysługę i zabrała ich do Nory  , gdzie byli przez cały dzień. Poznali wtedy oczywiście Ginny, a reszty niestety nie bo byli w szkole (dop. Od. Aut Jak pamiętacie Potterowie mieli nauczanie domowe, a Ginny miała wtedy 10 lat). Później odwiedzili ją kilka razy, a ona ich strasznie polubiła.

Zanim zdążyli wejść do kuchni usłyszeli głos pani Wesley marudzącej na swoich synów.
-Wszędzie znajduje te ich cukierki. Ja się z nimi rozliczę. Skąd oni mają na to wszystko pieniądze.
- Witamy ! - przywitała młodzież kobietę.
Pani Welesley spojrzała w ich stronę i od razu się uśmiechnęła.
- Dzieciaki - krzyknęła i z wyciągniętymi rękoma ruszyła w ich stronę. -Jak ja was dawno nie widziałam. Max strasznie schudłeś - powiedziała - Oni was nie karmią ? To nic utuczymy was.
- Ależ nie trzeba pani Wesley - mruknął Chłopak wyrywając się delikatnie z objęć kobiety - Syriusz powiedział, że pokaże nam panie gdzie będziemy spać.
- Och oczywiście.
Molly zaprowadziła wszyskich na górę i pokazała im ich pokoje. Wszyscy byli zszokowani ile było tu wolnych pokoi.
- Niedługo będzie obiad - powiedziała - a później spotkanie Zakonu więc się wtedy nie plączcie.
- A  jeśli my chcemy dołączyć ?
- Ale nie możecie.
- Możemy - oznajmili chórem
- Alex się zgodził, a jest naszym opiekunem prawnym - wskazał na Alice - a do tego ojcem bliźniaczek i Damona.
Molly milczała przez chwile. Spojrzała na nich poważnie i powiedziała :
- To decyzja Alexa. Ja nie będę w to ingerować. - oznajmiła - Tylko mam do was prośbę. Nie mówcie nic moim synom i Ginny. Dobrze ?
- Oczywiście.

Młodzi ledwo zdążyli wejść do pokoju, który miał należeć do Maxa i Damona, gdy wpadło do nich trzech płomienno rudych chłopaków.
- Siemka ! - powiedziało do nich dwóch identycznych chłopaków.
- Kim w jesteście ?- zapytał najmłodszy z nich
- Ron trochę ... - zaczął jeden z bliźniaków, a drugi szybko dokończył wypowiedź swojego brata :
-... kultury bracie.
- Ja ! Ja mam być bardziej kulturalny ? - zdziwił się chłopak - JA !?
- Uspokój się Ron. A  tak w ogóle jestem Fred - przedstawił się jeden z bliźniaków.
- A ja Georg, a to  jest ...
- nasz młodszy braciszek ...
- Ronuś.
- Wy tak zawsze ? - zapytała Alice chłopaków - no wiecie... dokańczacie za siebie zdania ?
- Zazwyczaj - powiedzieli jednocześnie bliźniacy
Nicole i Gabriela spojrzały na siebie i zachichotały na myśl jak by i one tak zaczęły mówić jakby to denerwowało ich ojca.
-A wy jak się nazywacie ?- zapytał Ron
- Ja jestem ... - nie dane było dokończyć Maxowi zdania, gdyż do pokoju wpadła siostra chłopaków, którą poznali parę lat temu
- Gabi, Niki, Max, Lis, Dam - pisnęła Ginny i rzuciła się na nich - Jak ja dawno was nie widziałam, mieliście przyjechać.
- Jakoś nie było kiedy - powiedziała Alice powstrzymując śmiech na widok min rudzielców.
- To wy się znacie ? - zapytał mocno zszokowany Ron.
- Jasne, że tak. Przecież mówiłam wam o nich - oburzyła się dziewczyna. Spojrzała na swoje starsze rodzeństwo i zaśmiała się widząc ich zdezorientowane miny. - tak to właśnie kończy niesłuchanie tego co mówię.
- Ale my myśleliśmy, że ty ich sobie wymyśliłaś... - mruknął Ron.
- Serio ! Ty jednak jesteś chamem i może dlatego żadna dziewczyna ciebie nie chce Ron.
Do pokoju weszła matka rudzielców i powiedziała :
- Obiad za pięć minut i macie być cicho w holu, żeby nie obudzić matki Syriusza.
- Pamiętamy mamo - powiedzieli znudzeni bliźniacy, a gdy kobieta wyszła dodali : - Za grosz zaufania do nas.
W drodze do kuchni młodzi przedstawili się rudzielcom, którzy ich nie znali. Bliźniacy od razu ich polubili. Podczas obiadu przyjechała przyjaciółka ze szkoły - Hermiona. Od razu zaprzyjaźniła się z Alice. W chwili, gdy zobaczyła Maxa pomyślała co robi tu Harry ? Przecież on jest u rodziny. Podeszła do niego i przedstawiła się pierwsza ponieważ bardzo interesowało nią kim jest ten chłopak, który wygląda jak jej przyjaciel.
-Jestem Max - przedstawił się a po chwili dodał, gdy zauważył, że dziewczyna bacznie mu się przygląda - Wiem jestem bardzo podobny do Harry'ego Pottera.
- Ale dlaczego ? - zdziwiła się i ciągle mu się przyglądała - Jesteście jakąś rodziną ?
W tej właśnie chwili do kuchni wszedł Alex z Syriuszem rozmawiając o sprawach Zakonu. Nastolatki nadstawiły uszy mając nadzieję, że usłyszą coś ważnego co wszyscy członkowie zakonu wiedzą, a oni nie. No niestety przeliczyli się tym razem, gdyż Syriusz i Alex natrafili na spojrzenie Molly i ucichli momentalnie siadając do stołu. Hermiona spojrzała na mężczyznę, który towarzyszył Blackowi. Miała wrażenie, że go zna, ale nie wiedziała skąd. Łapa zauważył ją po chwili i przywitał ją. Spojrzał się na swojego przyjaciela i powiedział do niej i Wesley'ów . którzy nie znali go :
- To jest Alex. - przedstawił go - Ta informacja jest oczywiście dla tych co go nie znają.
- Łapa sam umiem mówić.
- Wiem Alexik, no ale ja już tak mam - zaśmiał się
- Ma wpaść także Remus. Powinien być za chwilkę.- powiedział Artur siadając niedaleko Alexa - Witaj Alex.
- Cześć Arturze.
-  Wpadliśmy na siebie w Ministerstwie Magii. - wyjaśnił
Po obiedzie na który spóźniony przyszedł Remus miało odbyć się spotkanie, więc Molly wygoniła wszystkich na górę poza młodymi Potterami.
- Dlaczego oni mogą zostać ? - oburzył się Fred słysząc, że ich matka tylko ich, Hermionę, Rona i Ginny. - Oni nie są dorośli. Nie mogą być w Zakonie.
- A ktoś powiedział, że my będziemy w nim ? - zdziwiła się Alice
- Oni zostają tylko na chwilę - powiedziała szybko pani Wesley - A później Alex zabiera ich do domu po rzeczy.
Rudzielce zrobili dziwne miny słysząc to co mówi ich matka, gdyż nie wiedzieli dlaczego akurat oni mieli podczas spotkania być poza kwaterą główną. Widząc wyrazy ich twarzy Alex wyjaśnił im :
- Oni muszą być poza kwaterą bo na pewno znaleźli by sposób, żeby się tu dostać, a dzisiaj jest bardzo ważne spotkanie, więc nie możemy sobie na to pozwolić.
Wesleyowie nie byli tym przekonani, ale opuścili pomieszczenie i udali się w ciszy na górę. Max spojrzał na swojego wuja licząc, że to co powiedział to nie jest prawda i będą oni mogli dołączyć do Zakonu Feniksa.
- No co ? - zapytał Al widząc ich spojrzenia - Pozwoliłem wam być w Zakonie ? Ja słowa dotrzymuję. - Powiedział - tylko trzeba wam znaleźć alibi na czas spotkania.
Spotkanie zaczęło się o 17. 00 w chwili, gdy pojawił się Dumbledore. Na dzień dobry młodzi powiedzieli, że chcą dołączyć na co Albus spojrzał na ich opiekunów i zapytał :
- Zgadzacie się by dołączyli ?
Alex i Elena kiwnęli głowami odpowiadając tym na pytanie.
- W takim razie proszę przygotować veritaserum i powitamy wśród nas nowych członków.
Podali młodzieży eliksir i zadali im pytania takie same jak przy przyjęciu każdego członka. Ceremonia przebiegała prwie identycznie poza tym, że Alex i Elena musieli złożyć zgodę pod veritaserum, że pozwalają im dołączyć. Po tym jak już dołączyli rozpoczęło się spotkanie. Było bardzo nudno. Max siedzący naprzeciwko zegara cały czas się na niego patrzył. Myślał, że to coś fajniejszego. W końcu wspomnieli o Harrym. Syriusz od razu dodał coś od siebie. Molly nie mogąc słuchać, że mówi o swoim chrześniaku jak o Jamesie od razu coś powiedziała. I rozpoczęła się kłótnia.
- Syriuszu Harry nie jest Jamesem ! - powiedziała
- No przecież wiem, że nim nie jest.
-Ja mam wrażenie jakbyś ich nie rozróżniał.
- Molly ja wiem kim on jest. To jest mój syn chrzestny !
-TO GO TAK TRAKTUJ, A NIE JAK PRZYJACIELA - krzyknęła
- OD KIEDY ZABRONIONE JEST TRAKTOWANIE SWOJEGO  CHRZEŚNIAKA JAK PRZYJACIELA ?
Kłócili się dobre 15 minut i nikt nie mógł ich uspokoić a kłótnia osiągnęła szczyt, gdy pani Wesley wytknęła Syriuszowi, że tak naprawdę nie jest rodziną Harry'ego bo on jej nie ma. a ona stara się mu ją zastąpić.
- Molly ! - odezwał się po raz pierwszy tego dnia Remus - Syriusz jest rodziną Harry'ego, Daleką, ale jest.
- I ty Remusie przeciwko mnie ? No dobrze może masz racje, ale innej rodziny to on nie ma.
-Ma i nie są to mugole. - powiedział cicho Alex. Syriusz spojrzał się na niego z wdzięcznością bo wiedział, że ten go wesprze w kłótni z kobietą.
- Co powiedziałeś Alex ? - zapytała Molly, a wszyscy ci co rozmawiali między sobą ucichli.
- To, że ma bliższą rodzinę, a poza tym Syriusz nie jest bardzo daleko z nim spokrewniony.
- Alex co ty mówisz ? - zdziwił się Artur - Kogo ma Harry poza siostrą jego matki ? Przecież ...
- Ja jestem jego wujem - uświadomił im - Zmieniłem nazwisko to wszystko, Nadal jesteśmy rodziną.
- Przecież bart Jamesa umarł... - powiedział ktoś z tłumu
- Taka była oficjalna wersja. - odezwał się Albus - By chronić Alexa i jego rodzinę, Jeśli skończyliście się już kłócić wróćmy do spotkania.
- Poczekajcie dlaczego niby nas chronić ? - odezwał się Max. Wszyscy spojrzeli na niego, a później na dyrektora.
- To jest związane z tym co ... - zaczął Dumbledore - powiem ci i twoim kuzynom po spotkaniu.
Dalej spotkanie było już tak samo nudne jak na początku.

*********************************************************************************
Wybaczcie, że nie wstawiałam rozdziałów przez tak długi czas, ale nie miałam czasu ani weny, a później zapomniałam o tym blogu, ale obiecuję poprawę. Jeśli podobał ci się ten rozdział zostaw komentarz . Będę bardzo za niego wdzięczna; ) W następnym rozdziale :
- rozmowa z Dumbledorem
- i jeszcze nie wiem  co
Pozdrawiam Lady Moon 

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 4

Weszli po cichu do salonu w którym o dziwo nie było jeszcze prawie nikogo. Max chciał usiąść na fotelu gdy odezwał się głos:
- Nie radzę ci tam siadać - powiedział czyjś ktoś i wszyscy spojrzeli w stronę z której dobywał się głos.
- Syriusz !- pisnęły bliźniaczki i rzuciły się na niego.
- Gabi, Nika cześć dziewczyny - powiedział do nich i przytulił je. No cóż Gabi była jego córką chrzestną tak jak słynny Harry Potter. - Witam też szanowną Panią  Potter.
- Witam panie Black - zaśmiała się Elena - Niema jeszcze nikogo ?
- Nie - powiedział -Ci co pracują w ministerstwie musieli zostać dłużej.
- Nie wszyscy - odezwał się Alex, a Syriusz od razu spojrzał w jego stronę.
- Alexander Dominic Potter - powiedział poważnym tonem podchodząc wolno do niego.- Ileż to lat minęło ?
- Dużo - powiedział Alex i wybuchnął śmiechem, a Syriusz mu zawtórował - Witaj Łapa.
- Kieł - uśmiechnął się - Musi być już naprawdę źle jeśli Alex Potter dołączył do Zakonu Feniksa i co najlepsze przyszedł na spotkanie.
- Wiesz, że dołączam się tylko do wygranej grupy.
- Właśnie wiem. Jak to mówiliśmy w szkole na ciebie poza Kłem ?
- Piepszona wróżka - zaśmiał się, młodzież razem z nim.
- Dzieciaki. Wiecie, że na spotkanie wam nie można przyjść. - rzekł do nich Black - No chyba, że wasi opiekunowie wyrażą zgodę na udział w spotkaniu.
- Niektórzy z nas chcą dołączyć - powiedział Max
- Właśnie - dopowiedział Alice
Syriusz spojrzał w ich stronę, gdyż wcześniej nie zwrócił na nich uwagi, a teraz zauważył tam kopie swoich przyjaciół z młodzieńczych lat. Lily i Jamesa. Wiedział, że to nie oni. Wiedział to, ale wciąż miał nadzieję, że to byli oni, ale wiedział, że jego przyjaciela nie żyją. Wiedział też, że jego przyjaciele mieli dzieci, a dokładniej trójkę. Trójkę dzieci, którymi powinien się on zajmować razem z Alexem i jego rodziną. Nie mugole. Nie on to powinien robić, ale zwiódł Jamesa bo trafił do Azkabanu, ale na szczęście był Alex starszy brat Jamesa. To co, że tylko o godzinę, ale był starszy i wziął pod opiekę dwójkę z nich. Wiedział, że Alex jest chrzestnym Maxa i dlatego przydzielili mu opiekę nad nim, ale była jeszcze Alice, której chrzestnym był jego drugi przyjaciel Remus Lupin. I wiedział też dlaczego nie dali mu pod opiekę Alice - był wilkołakiem.
- No któż tu jest - odezwał się patrząc na tą dwójkę.
- Chyba nie musimy się przedstawiać ? - zapytał z irytacją w głosie Max
- Wiesz Maxio nie jestem taki głupie - zaśmiał się mężczyzna - W końcu ciekłem z Azkabanu.
- I ja wcale nie wiem jak do tego doszło.- powiedział Alex udając poważnego
- Właśnie w tedy mnie coś zdziwiło - przypomniał sobie nagle Syriusz - nie było wtedy,  żadnych aurorów.
- Alex - wtrąciła Elena - Czy ty aby wtedy nie miałeś tam dyżuru ?
- Może i miałem.
- Ej ! Myślałem, że przechytrzyłem aurorów z ministerstwa.
- I marzenia dziecka właśnie prysnęły - zachichotała Gabi.
Syriusz spojrzał na nią swym morderczym wzrokiem na co ona wybuchnęła śmiechem.
- Dobra wracając do sprawy. Jeśli alex, który jest waszym prawnym opiekunem się zgodzi to możecie dołączyć do Zakonu choćby dzisiaj. -powiedziawszy to spojrzał na młodzież i dodał szybko :- tylko, żeby młodzi Weasleyowie się nie dowiedzieli. Bo pewnie zamęczyli by Molly i Artura.
Młodzi zlekceważyli ostatnie zdanie Łapy i patrzyli na Alexa, który złamał się i powiedział :
- Dobra, zgadzam się możecie dołączyć do Zakonu... - zawahał się - tylko idźcie już bo muszę pogadać z Łapą.
- Dobra
- Molly jest w kuchni na dole. Pokaże wam gdzie będziecie spać. -poinformował młodych, gdy juz wychodzili na co oni odpowiedzieli tylko nędznym " spoko".
- Serio chcesz, żeby oni tu mieszkali ? - zapytał Alex patrząc na Syriusza.
- Nudno mi tu samemu, a poza tym ty też będziesz tu mieszkał.
- Ja !? ale czemu ?
-Bo Remus jest tu rzadko, a Molly jest nie do wytrzymania.
***************************************************************************
I tak oto kończy się rozdział 4. Taka malutka zapowiedź w następnym rozdziale spotkanie Zakonu  Feniksa :D i nowi znajomi.
Pozderki Lady Moon

środa, 26 listopada 2014

Rozdział 3

Godzinę później wszyscy byli gotowi do wyjścia. Tylko Elena nie kwapiła się do wyjścia.
- Mamo zgodziłaś się, więc musisz nas zabrać - powiedział Damon
- Wiem.- westchnęła i wyciągnęła z szafy kurtkę jeansową  - Dobra chodźcie.
- A jak się tam dostaniemy ?- zapytała Gabrysia
- Kurcze nie pomyślałam. - westchnęła - Teleportacja łączna. Wezmę dwójkę, a później po kolejną dwójkę i jeszcze jedna rundka.
- Ja mogę zostać - powiedziała Alice.
- Jesteś tego pewna ? - zdziwiła się Elena
- Nie, ale idźcie już. - zaśmiała się - A ja się w tym czasie co was nie będzie pouczę się. W końcu niedługo idziemy do szkoły.
- Taa - westchnął Max- Kolejny kujon się tworzy.
- Mógłbyś brać przykład z swojej siostry - powiedziała Elena
- A niby czemu ?! - oburzył się chłopak
- Bo używa tego co ma w głowie. - westchnęła - A propos muszę jeszcze Dumbledore'a* powiadomić, że przychodzicie ze mną. - powiedziawszy to ruszyła do salonu, a po chwili wyszła z niego z listem to profesora w ręku i sową na ramieniu. Przywiązała jej do nóżki rulonik, powiedziała sowie do kogo i ptak wyleciał.
- Dobra idźcie jeszcze na chwilę do siebie. Dopóki Albus nie odpisze. - informowała ich.
- A czekamy na tatusia ? - zapytała Clarisse
- Tak skarbie - powiedziała Elena biorąc córeczkę na ręce. - Trzeba jeszcze na Alexa poczekać.
- Wiesz co Elka ja jednak z wami pójdę - powiedziała Alice
- Młoda zdecyduj się - zaśmiał się, a ruda jej zwturowała.
Po pół godzinie przyszła odpowiedź od Albusa Dumbledore'a.
- Dobra młodzieży idziemy - powiedziała, a pietnaście minut później wszyscy byli już przed kwaterą główną Zakonu Feniksa, która mieściła się na Grimmauld Place miedzy domem z numerem 11, a domem z numerem 13.
- Yyyy Elena - zaczął Max, który jak jego kuzyni nie widział wejścia.
-  No tak , zapomniałam - powiedziała i wręczyła im karteczkę - przeczytajcie to i zapamiętajcie.
Był na niej napisany krótki tekst :
Kwatera Główna Zakonu Feniksa znajduje się w Londynie 
przy Grimmauld Place 12.                                                    
- I nadal nic.
- Powtórzcie w myślach to co zapamiętaliście - odezwał się za nimi jakiś głos. Odwrócili się szybko i zobaczyli Alexa. - No dalej.
Młodzi nie byli bardzo posłuszni, ale teraz zrobili to co mężczyzna kazał, a gdy doszli do fragmentu, który mówił o Grimmauld Place 12, pomiedy domami z numerem 11 i 13 pojawiły się stare poobtłukiwane drzwi, a z obu ich stron brudne ściany i ponure okna. Parzyli oni ze zdziwieniem na numer 12. W domach obok jak gdyby nigdy nic mugole oglądali sobie telewizję.
- Kurdę - powiedział Maxio patrząc w okno domu z numerem 13 - zapomniałem o meczu.
- Jakim meczu ? - zdziwił się Alex 
- Piłki nożnej - powiedział, na co każdy normalny czarodziej zapytał by " Co to jest ?", ale Max i reszta zostali wychowani tak, aby wiedzieć co się dzieje w świecie mugoli i jak korzystać z ich wynalazków. 
- A kto gra ? 
- Polska i Niemcy (od. Aut.: Musiałam XD) 
- No widzisz - zaśmiał się Alex - Zapomniałeś sklerotyku.
- A co ty niby pamiętałeś ?
- Nastawiłem nagrywanie - powiedział i pokazał mu język 
- Alex ! - upomniała go żona - Jesteś dorosły opanuj się.
- Tak jest mamo - zaśmiał się, a jego żona zamordowała go wzrokiem. - Dobra chodźcie wchodzimy.
Wszyscy weszli po starych schodach, które prowadziły do drzwi wejściowych. Czarne farba na nich łuszczyła się, a w niektórych miejscach już poodpadała.
- Trzeba im powiedzieć, żeby drzwi pomalowali bo farba odchodzi - powiedział ni z gruchy, ni z pietruchy Alex podchodząc do drzwi, które według niego potrzebowały malowania. 
Klamka z wyglądu przypominała wijącego się węża, który był znakiem Slytherina. Drzwi nie posiadały ani szpary na listy, ani dziurki na klucze.
- Jak my tam wejdziemy ? - zapytała Alice 
- Rozmawiałem wczoraj z psorem i zdradził mi ten sekret - powiedział wyjmując ruszczę i stukając lekko w drzwi, które otworzyły się ze skrzypnięciem.
- Pewnie przydało by się je też naoliwić prawda ?- zapytała Elena przewidując następne zdanie męża,  który już otwierał buzię by to powiedzieć.
- Taa -mruknął pod nosem i wszedł do środka - Tu musicie być bardzo cicho - powiedział szeptem. - To znaczy w korytarzu, żeby nie obudzić mamusi Syriusza.
- Aż taka jest straszna - zapytała Alice,która stała jeszcze na zewnątrz razem z resztą rodziny.
- Tak.
Młodzież przekroczyła próg i wszyscy znaleźli się w mrocznym przedpokoju, który oświetlały dwie małe lampki.  Czuć było tu zapach wilgoci, kurzu oraz słodki odór stęchlizny jakby nikt w tym domu długo nie mieszkał. Drzwi, zamknęły się za Damonem odcięły zapach świeżego powietrza i zgasiły lampy sprawiając, że w przedpokoju panowały teraz Egipskie ciemności.
- Dobra idziemy -powiedział Alex prowadząc rodzinę przez dom.
*********************************************************************************
I na tym kończy się rozdział 3. Mam nadzieję, że się podobał :) I bardzo dziękuje Klaudii Kalinowskiej za pomoc w pisaniu tego o to rozdzialiku :D Jeśli się wam spodobał lub też nie zostawcie tu jeden mały komentarzyk, który jak mi wiadomo nic nie kosztuje, a wiedzcie, że cieszy człowieka.
Pozdrowienia Lady Moon 

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 2

- Wiecie co ? - powiedział Max wchodząc do Zamku przez wielkie drewniane drzwi.
- Słuchamy cię z uwagą - zachichotała jedna z bliźniaczek
- Nikuś - westchnął Max
- Co Maksiu ?
-  Nie prze... - nie dokończy bo weszli właśnie do wielkiego pokoju, który służył im za jadalnię, gdzie siedzieli przy długim (serio długim) stole opiekunowie młodych ludzi.
- Gdzie wyście się włóczyli ?- zapytała młoda kobieta znad stołu.
- Elcia -Westchnął  chłopak, który siedział po drugiej stronie stołu. Wyglądał on na 18/19 lat. - Dajmy im święty spokój mają wakacje.
- Alexxxxx... - zaczęły słodkim głosikiem bliźniaczki, a jak już tak do niego mówiły to już coś chciały.
- Wysłucham was droga młodzieży jak zaczniecie mówić do mnie tato - powiedział - No Max i Alice nie muszą.
- No, ale tatusiu jak to będzie wyglądać - zaśmiał się druga z bliźniaczek.
- Gabi - westchnął zrezygnowany - Córcia....
- Kochanie, ale ty wiesz, ze ona ma rację prawda ?- zapytał Elena z uśmiechem na ustach.
- Niestety, wiem to. - westchnął po raz kolejny - No,ale dzieciarnia pewnie coś chce. Prawda ?
- Tylko nie dzieciarnia - oburzył się Max - I tak chcemy.
- Co tym razem ?
I zaczęło się błagania przez młodzież. O co chodziło ? O to samo co zawsze. O Miotły.
- Nie kupie wam Błyskawic - powiedział po raz setny - macie Nimbusy 2001.
- Ale ja nie mam ! - wymyślił na poczekaniu Max
- Jak nie dbasz to nie masz - powiedział - Nie będę wam kupował pięć razy w roku nowych mioteł tylko dlatego, że się wam połamały.
- Ale wiesz kochanie teraz byśmy mogli im ulec - uśmiechnęła się do niego Elena - Przydały by im się miotły w Hogwarcie.
- Co ?!- zapytała cała młodzież razem.
- Idziecie w tym roku do Hogwartu. - poinformował ich mężczyzna
- Ale dlaczego ?-zapytał  zdziwionym głosem Max
- To wytłumaczy wam już Elena - westchnął i zerknął na zegarek - ja muszę iść już do pracy.
Powiedziawszy to wstał i wyszedł z pokoju, a młodzi spojrzeli na Elenę oczekująco.
- Macie piętnaście lat i w tym roku macie SUMY - zaczęła - i chcemy, żebyście byli dobrze do nich przygotowani.
- W sumie czemu nie - powiedziała Gabrysia
- No widzicie - zaśmiał się, ale później pisnęła z bólu gdyż dziobnęła ją w rękę sowa. Elena spojrzała na nią w chwili gdy ta wysunęła w jej stronę nóżkę do której przywiązany był list. Wzięła go do ręki i po przeczytaniu treści westchnęła .- Dobra, ja muszę iść.
- A gdzie ?- spytał dość bardzo zaciekawiony Max
- Maxio ty cofasz się w rozwoju ? -zapytała Elena, a dziewczyny zaczęły się śmiać bezdźwięcznie.
- Nie, a co ?
- Bo zadajesz bardzo dużo pytań. -zachichotała kobieta - Ja idę za pewne spotkanie.
- Zakonu Feniksa ? - zapytała o dziwo Alice, która w rodzinie uchodziła za najmądrzejszą.
- Alex wam powiedział ? Tak ?
- Nie -powiedziała z uśmiechem na ustach - Amy.
- A to papla
- To możemy iść z tobą ? - zapytał Damon i postawili na ziemi przed sobą najmłodszą córeczkę Eleny i Alexa Clarisse, która miała cztery latka, już świetnie rozumiała co się w okuł niej dzieje i świetnie wykorzystywała to, że iest mała i urocza. Kto wiem może taki ma dar ?
- Wykorzystywać małe dziecko do swoich nikczemnych planów - zaśmiała się.
- Ale mamusiu proszę - powiedziała swoim świergotliwym głosikiem.
- Dobrze zabiorę waz ze sobą.
*****************************************************************************
I następny rozdział już gotowy :D Mam nadzieję, że wam się podoba. Pozderki Lady Moon 

czwartek, 30 października 2014

Rozdział 1

Był gorący letni dzień. Wszyscy mieszkańcy małego miasteczka byli w swoich domach. No prawie wszyscy. Na dworze była tylko piątka nastolatków, którzy szli teraz środkiem ulicy - zwykle tętniącej życiem, a teraz pustej. Mieszkańcy wioski wiedzieli, że są to dzieciaki mieszkające kawałem za miastem w starym zamku. Krążyło wiele historii o mieszkańcach tego miejsca, ale prawdy o nich nikt nie znał. No poza jedna osobą - Amy Green. Co prawda poza ta kobietą i jej córką nigdy ich nie odwiedzał, a i właściciel z żoną byli rzadko widywani, ale jak już ich widziano w mieście ludzie przyglądali im się z ciekawością.
Rówieśnicy młodzieży z miasta za bardzo za nimi nie przepadali. Różnili się oni bowiem od ich znajomych. Nie utrzymywali kontaktów z nimi tylko czasem porozmawiali, ale to wszystko. Byli to z pozoru skryci ludzie. Prawie nic nie było wiadome o właścicielach zamku poza tym, że właściciel  nazywał się Alex Potter, a jego żona Elena.  Mieli oni czwórkę dzieci : Gabriele, Nicole, Damona i Clarisse . Wychowywali oni też dwójkę dzieci brata Alexa : Maxa i Alice. Byli też rodzicami chrzestnymi Maxa. Dlaczego wychowywali oni tych młodych ludzi ?  Nikt tego nie wiedział, krążyły tylko plotki, że rodzice tej dwójka zostali zabici. Przez kogo i dlaczego? Nie wiedzieli.
- Max ! -krzyknęła jedna z dziewczyn o imieniu Alice - Mieliśmy iść do domu !  Wiesz co zrobi ...
- Tak wiem - zaśmiał się chłopiec i objął siostrę ramieniem, ale ona ja zrzuciła.- Trudno spóźni się najwyżej do pracy.
- Max !
- Oj Alice nie bądź drętwa - zachichotały dwie identyczne dziewczyny : Nicole i Gabriela.
- Ja drętwa !? Serio ? - zapytała zszokowana
-Tak droga kuzynko jesteś drętwa - zaśmiał się najmłodszy z nich.
- Damon ... - zaczęła rudowłosa 
- Wiem jak się nazywam, ale jak chcesz to możesz to udowodnić. - powiedział Damon do kuzynki 
- Ale jak ?
- Zrób jakiś dowcip - powiedziała Nicole - Jakikolwiek  
- Dobra - powiedziała dziewczyna i popchnęła zszokowanego brata do kałuży pełnej błota.
- Alice !- krzyknął Max i złapał ją za kostki i dziewczyna wpadła do błota. - I teraz jesteśmy kwita.
Gdy wygrzebali się z błota byli brudni od stup do głów.
- Wiecie co przydało by się wracać - powiedziała Gabi - mamy kawałek do przejścia, a nie możemy się teleportować.
- Podkreślmy siostro, że  nie umiemy - powiedział Nicole do siostry bliźniaczki - i masz racje, ze musimy  wracać Elena pewnie czeka z obiadem, a Alex musi iść do pracy.
- A gdzie dzisiaj idzie ? do ministerstwa czy na trening quidditcha ? - zapytała Alice 
- Do ministerstwa - wyjaśnił Max - Ma dyżur.
- Nie może się zerwać ?  - zdziwiła się Nicole  - Kingsley go na pewno zastąpi.
- Dzisiaj to nie możliwe - powiedział Maxio 
- Ale dlaczego ? -zdziwiły się bliźniaczki 
- Ma dzisiaj inspekcje - poinformował ich chłopak 
- Kto tym razem ?  Umbridge czy ktoś inny ? - zapytała jedna z nich 
- Wujek mówił, że sam minister Magii we własnej osobie ma się zjawić w biurze aurorów. 
 Ludzie przysłuchujący się tej rozmowie mieli problem ze zrozumieniem słów takich jak quidditch czy auror. Nie wiedzieli, że oni są czarodziejami i to nie byle jakimi . Należeli oni bowiem do najbardziej znanej rodziny czarodziejów na świecie. No przynajmniej tak było dawniej. Teraz od trzynastu lat się ukrywają i świat czarów o nich zapomniał, ale to miało się niedługo zmienić.

***************************************************************
I jest pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że spodoba się wam ten blog i mam wielką prośbę do was komentujcie go cenie sobie uwagi innych ludzi. Można się ze mną skontaktować przez GG lub na google + (link do mojego profilu na google +) (nr GG 51921782).
Pozdrawiam Lady Moon  

poniedziałek, 20 października 2014

Witam

Witam Wszystkich którzy będą to czytać !
Ostrzegam nie będzie to normalna historia tylko trochę bardziej zmyślona.

Pozdrawiam Lady Moon