Weszli po cichu do salonu w którym o dziwo nie było jeszcze prawie nikogo. Max chciał usiąść na fotelu gdy odezwał się głos:
- Nie radzę ci tam siadać - powiedział czyjś ktoś i wszyscy spojrzeli w stronę z której dobywał się głos.
- Syriusz !- pisnęły bliźniaczki i rzuciły się na niego.
- Gabi, Nika cześć dziewczyny - powiedział do nich i przytulił je. No cóż Gabi była jego córką chrzestną tak jak słynny Harry Potter. - Witam też szanowną Panią Potter.
- Witam panie Black - zaśmiała się Elena - Niema jeszcze nikogo ?
- Nie - powiedział -Ci co pracują w ministerstwie musieli zostać dłużej.
- Nie wszyscy - odezwał się Alex, a Syriusz od razu spojrzał w jego stronę.
- Alexander Dominic Potter - powiedział poważnym tonem podchodząc wolno do niego.- Ileż to lat minęło ?
- Dużo - powiedział Alex i wybuchnął śmiechem, a Syriusz mu zawtórował - Witaj Łapa.
- Kieł - uśmiechnął się - Musi być już naprawdę źle jeśli Alex Potter dołączył do Zakonu Feniksa i co najlepsze przyszedł na spotkanie.
- Wiesz, że dołączam się tylko do wygranej grupy.
- Właśnie wiem. Jak to mówiliśmy w szkole na ciebie poza Kłem ?
- Piepszona wróżka - zaśmiał się, młodzież razem z nim.
- Dzieciaki. Wiecie, że na spotkanie wam nie można przyjść. - rzekł do nich Black - No chyba, że wasi opiekunowie wyrażą zgodę na udział w spotkaniu.
- Niektórzy z nas chcą dołączyć - powiedział Max
- Właśnie - dopowiedział Alice
Syriusz spojrzał w ich stronę, gdyż wcześniej nie zwrócił na nich uwagi, a teraz zauważył tam kopie swoich przyjaciół z młodzieńczych lat. Lily i Jamesa. Wiedział, że to nie oni. Wiedział to, ale wciąż miał nadzieję, że to byli oni, ale wiedział, że jego przyjaciela nie żyją. Wiedział też, że jego przyjaciele mieli dzieci, a dokładniej trójkę. Trójkę dzieci, którymi powinien się on zajmować razem z Alexem i jego rodziną. Nie mugole. Nie on to powinien robić, ale zwiódł Jamesa bo trafił do Azkabanu, ale na szczęście był Alex starszy brat Jamesa. To co, że tylko o godzinę, ale był starszy i wziął pod opiekę dwójkę z nich. Wiedział, że Alex jest chrzestnym Maxa i dlatego przydzielili mu opiekę nad nim, ale była jeszcze Alice, której chrzestnym był jego drugi przyjaciel Remus Lupin. I wiedział też dlaczego nie dali mu pod opiekę Alice - był wilkołakiem.
- No któż tu jest - odezwał się patrząc na tą dwójkę.
- Chyba nie musimy się przedstawiać ? - zapytał z irytacją w głosie Max
- Wiesz Maxio nie jestem taki głupie - zaśmiał się mężczyzna - W końcu ciekłem z Azkabanu.
- I ja wcale nie wiem jak do tego doszło.- powiedział Alex udając poważnego
- Właśnie w tedy mnie coś zdziwiło - przypomniał sobie nagle Syriusz - nie było wtedy, żadnych aurorów.
- Alex - wtrąciła Elena - Czy ty aby wtedy nie miałeś tam dyżuru ?
- Może i miałem.
- Ej ! Myślałem, że przechytrzyłem aurorów z ministerstwa.
- I marzenia dziecka właśnie prysnęły - zachichotała Gabi.
Syriusz spojrzał na nią swym morderczym wzrokiem na co ona wybuchnęła śmiechem.
- Dobra wracając do sprawy. Jeśli alex, który jest waszym prawnym opiekunem się zgodzi to możecie dołączyć do Zakonu choćby dzisiaj. -powiedziawszy to spojrzał na młodzież i dodał szybko :- tylko, żeby młodzi Weasleyowie się nie dowiedzieli. Bo pewnie zamęczyli by Molly i Artura.
Młodzi zlekceważyli ostatnie zdanie Łapy i patrzyli na Alexa, który złamał się i powiedział :
- Dobra, zgadzam się możecie dołączyć do Zakonu... - zawahał się - tylko idźcie już bo muszę pogadać z Łapą.
- Dobra
- Molly jest w kuchni na dole. Pokaże wam gdzie będziecie spać. -poinformował młodych, gdy juz wychodzili na co oni odpowiedzieli tylko nędznym " spoko".
- Serio chcesz, żeby oni tu mieszkali ? - zapytał Alex patrząc na Syriusza.
- Nudno mi tu samemu, a poza tym ty też będziesz tu mieszkał.
- Ja !? ale czemu ?
-Bo Remus jest tu rzadko, a Molly jest nie do wytrzymania.
***************************************************************************
I tak oto kończy się rozdział 4. Taka malutka zapowiedź w następnym rozdziale spotkanie Zakonu Feniksa :D i nowi znajomi.
Pozderki Lady Moon
niedziela, 14 grudnia 2014
środa, 26 listopada 2014
Rozdział 3
Godzinę później wszyscy byli gotowi do wyjścia. Tylko Elena nie kwapiła się do wyjścia.
- Mamo zgodziłaś się, więc musisz nas zabrać - powiedział Damon
- Wiem.- westchnęła i wyciągnęła z szafy kurtkę jeansową - Dobra chodźcie.
- A jak się tam dostaniemy ?- zapytała Gabrysia
- Kurcze nie pomyślałam. - westchnęła - Teleportacja łączna. Wezmę dwójkę, a później po kolejną dwójkę i jeszcze jedna rundka.
- Ja mogę zostać - powiedziała Alice.
- Jesteś tego pewna ? - zdziwiła się Elena
- Nie, ale idźcie już. - zaśmiała się - A ja się w tym czasie co was nie będzie pouczę się. W końcu niedługo idziemy do szkoły.
- Taa - westchnął Max- Kolejny kujon się tworzy.
- Mógłbyś brać przykład z swojej siostry - powiedziała Elena
- A niby czemu ?! - oburzył się chłopak
- Bo używa tego co ma w głowie. - westchnęła - A propos muszę jeszcze Dumbledore'a* powiadomić, że przychodzicie ze mną. - powiedziawszy to ruszyła do salonu, a po chwili wyszła z niego z listem to profesora w ręku i sową na ramieniu. Przywiązała jej do nóżki rulonik, powiedziała sowie do kogo i ptak wyleciał.
- Dobra idźcie jeszcze na chwilę do siebie. Dopóki Albus nie odpisze. - informowała ich.
- A czekamy na tatusia ? - zapytała Clarisse
- Tak skarbie - powiedziała Elena biorąc córeczkę na ręce. - Trzeba jeszcze na Alexa poczekać.
- Wiesz co Elka ja jednak z wami pójdę - powiedziała Alice
- Młoda zdecyduj się - zaśmiał się, a ruda jej zwturowała.
Po pół godzinie przyszła odpowiedź od Albusa Dumbledore'a.
- Dobra młodzieży idziemy - powiedziała, a pietnaście minut później wszyscy byli już przed kwaterą główną Zakonu Feniksa, która mieściła się na Grimmauld Place miedzy domem z numerem 11, a domem z numerem 13.
- Yyyy Elena - zaczął Max, który jak jego kuzyni nie widział wejścia.
- No tak , zapomniałam - powiedziała i wręczyła im karteczkę - przeczytajcie to i zapamiętajcie.
Był na niej napisany krótki tekst :
Młodzież przekroczyła próg i wszyscy znaleźli się w mrocznym przedpokoju, który oświetlały dwie małe lampki. Czuć było tu zapach wilgoci, kurzu oraz słodki odór stęchlizny jakby nikt w tym domu długo nie mieszkał. Drzwi, zamknęły się za Damonem odcięły zapach świeżego powietrza i zgasiły lampy sprawiając, że w przedpokoju panowały teraz Egipskie ciemności.
- Dobra idziemy -powiedział Alex prowadząc rodzinę przez dom.
*********************************************************************************
I na tym kończy się rozdział 3. Mam nadzieję, że się podobał :) I bardzo dziękuje Klaudii Kalinowskiej za pomoc w pisaniu tego o to rozdzialiku :D Jeśli się wam spodobał lub też nie zostawcie tu jeden mały komentarzyk, który jak mi wiadomo nic nie kosztuje, a wiedzcie, że cieszy człowieka.
Pozdrowienia Lady Moon
- Mamo zgodziłaś się, więc musisz nas zabrać - powiedział Damon
- Wiem.- westchnęła i wyciągnęła z szafy kurtkę jeansową - Dobra chodźcie.
- A jak się tam dostaniemy ?- zapytała Gabrysia
- Kurcze nie pomyślałam. - westchnęła - Teleportacja łączna. Wezmę dwójkę, a później po kolejną dwójkę i jeszcze jedna rundka.
- Ja mogę zostać - powiedziała Alice.
- Jesteś tego pewna ? - zdziwiła się Elena
- Nie, ale idźcie już. - zaśmiała się - A ja się w tym czasie co was nie będzie pouczę się. W końcu niedługo idziemy do szkoły.
- Taa - westchnął Max- Kolejny kujon się tworzy.
- Mógłbyś brać przykład z swojej siostry - powiedziała Elena
- A niby czemu ?! - oburzył się chłopak
- Bo używa tego co ma w głowie. - westchnęła - A propos muszę jeszcze Dumbledore'a* powiadomić, że przychodzicie ze mną. - powiedziawszy to ruszyła do salonu, a po chwili wyszła z niego z listem to profesora w ręku i sową na ramieniu. Przywiązała jej do nóżki rulonik, powiedziała sowie do kogo i ptak wyleciał.
- Dobra idźcie jeszcze na chwilę do siebie. Dopóki Albus nie odpisze. - informowała ich.
- A czekamy na tatusia ? - zapytała Clarisse
- Tak skarbie - powiedziała Elena biorąc córeczkę na ręce. - Trzeba jeszcze na Alexa poczekać.
- Wiesz co Elka ja jednak z wami pójdę - powiedziała Alice
- Młoda zdecyduj się - zaśmiał się, a ruda jej zwturowała.
Po pół godzinie przyszła odpowiedź od Albusa Dumbledore'a.
- Dobra młodzieży idziemy - powiedziała, a pietnaście minut później wszyscy byli już przed kwaterą główną Zakonu Feniksa, która mieściła się na Grimmauld Place miedzy domem z numerem 11, a domem z numerem 13.
- Yyyy Elena - zaczął Max, który jak jego kuzyni nie widział wejścia.
- No tak , zapomniałam - powiedziała i wręczyła im karteczkę - przeczytajcie to i zapamiętajcie.
Był na niej napisany krótki tekst :
Kwatera Główna Zakonu Feniksa znajduje się w Londynie
przy Grimmauld Place 12.
- I nadal nic.
- Powtórzcie w myślach to co zapamiętaliście - odezwał się za nimi jakiś głos. Odwrócili się szybko i zobaczyli Alexa. - No dalej.
Młodzi nie byli bardzo posłuszni, ale teraz zrobili to co mężczyzna kazał, a gdy doszli do fragmentu, który mówił o Grimmauld Place 12, pomiedy domami z numerem 11 i 13 pojawiły się stare poobtłukiwane drzwi, a z obu ich stron brudne ściany i ponure okna. Parzyli oni ze zdziwieniem na numer 12. W domach obok jak gdyby nigdy nic mugole oglądali sobie telewizję.
- Kurdę - powiedział Maxio patrząc w okno domu z numerem 13 - zapomniałem o meczu.
- Jakim meczu ? - zdziwił się Alex
- Piłki nożnej - powiedział, na co każdy normalny czarodziej zapytał by " Co to jest ?", ale Max i reszta zostali wychowani tak, aby wiedzieć co się dzieje w świecie mugoli i jak korzystać z ich wynalazków.
- A kto gra ?
- Polska i Niemcy (od. Aut.: Musiałam XD)
- No widzisz - zaśmiał się Alex - Zapomniałeś sklerotyku.
- A co ty niby pamiętałeś ?
- Nastawiłem nagrywanie - powiedział i pokazał mu język
- Alex ! - upomniała go żona - Jesteś dorosły opanuj się.
- Tak jest mamo - zaśmiał się, a jego żona zamordowała go wzrokiem. - Dobra chodźcie wchodzimy.
Wszyscy weszli po starych schodach, które prowadziły do drzwi wejściowych. Czarne farba na nich łuszczyła się, a w niektórych miejscach już poodpadała.
- Trzeba im powiedzieć, żeby drzwi pomalowali bo farba odchodzi - powiedział ni z gruchy, ni z pietruchy Alex podchodząc do drzwi, które według niego potrzebowały malowania.
Klamka z wyglądu przypominała wijącego się węża, który był znakiem Slytherina. Drzwi nie posiadały ani szpary na listy, ani dziurki na klucze.
- Jak my tam wejdziemy ? - zapytała Alice
- Rozmawiałem wczoraj z psorem i zdradził mi ten sekret - powiedział wyjmując ruszczę i stukając lekko w drzwi, które otworzyły się ze skrzypnięciem.
- Pewnie przydało by się je też naoliwić prawda ?- zapytała Elena przewidując następne zdanie męża, który już otwierał buzię by to powiedzieć.
- Taa -mruknął pod nosem i wszedł do środka - Tu musicie być bardzo cicho - powiedział szeptem. - To znaczy w korytarzu, żeby nie obudzić mamusi Syriusza.
- Aż taka jest straszna - zapytała Alice,która stała jeszcze na zewnątrz razem z resztą rodziny.
- Tak.Młodzież przekroczyła próg i wszyscy znaleźli się w mrocznym przedpokoju, który oświetlały dwie małe lampki. Czuć było tu zapach wilgoci, kurzu oraz słodki odór stęchlizny jakby nikt w tym domu długo nie mieszkał. Drzwi, zamknęły się za Damonem odcięły zapach świeżego powietrza i zgasiły lampy sprawiając, że w przedpokoju panowały teraz Egipskie ciemności.
- Dobra idziemy -powiedział Alex prowadząc rodzinę przez dom.
*********************************************************************************
I na tym kończy się rozdział 3. Mam nadzieję, że się podobał :) I bardzo dziękuje Klaudii Kalinowskiej za pomoc w pisaniu tego o to rozdzialiku :D Jeśli się wam spodobał lub też nie zostawcie tu jeden mały komentarzyk, który jak mi wiadomo nic nie kosztuje, a wiedzcie, że cieszy człowieka.
Pozdrowienia Lady Moon
piątek, 14 listopada 2014
Rozdział 2
- Wiecie co ? - powiedział Max wchodząc do Zamku przez wielkie drewniane drzwi.
- Słuchamy cię z uwagą - zachichotała jedna z bliźniaczek
- Nikuś - westchnął Max
- Co Maksiu ?
- Nie prze... - nie dokończy bo weszli właśnie do wielkiego pokoju, który służył im za jadalnię, gdzie siedzieli przy długim (serio długim) stole opiekunowie młodych ludzi.
- Gdzie wyście się włóczyli ?- zapytała młoda kobieta znad stołu.
- Elcia -Westchnął chłopak, który siedział po drugiej stronie stołu. Wyglądał on na 18/19 lat. - Dajmy im święty spokój mają wakacje.
- Alexxxxx... - zaczęły słodkim głosikiem bliźniaczki, a jak już tak do niego mówiły to już coś chciały.
- Wysłucham was droga młodzieży jak zaczniecie mówić do mnie tato - powiedział - No Max i Alice nie muszą.
- No, ale tatusiu jak to będzie wyglądać - zaśmiał się druga z bliźniaczek.
- Gabi - westchnął zrezygnowany - Córcia....
- Kochanie, ale ty wiesz, ze ona ma rację prawda ?- zapytał Elena z uśmiechem na ustach.
- Niestety, wiem to. - westchnął po raz kolejny - No,ale dzieciarnia pewnie coś chce. Prawda ?
- Tylko nie dzieciarnia - oburzył się Max - I tak chcemy.
- Co tym razem ?
I zaczęło się błagania przez młodzież. O co chodziło ? O to samo co zawsze. O Miotły.
- Nie kupie wam Błyskawic - powiedział po raz setny - macie Nimbusy 2001.
- Ale ja nie mam ! - wymyślił na poczekaniu Max
- Jak nie dbasz to nie masz - powiedział - Nie będę wam kupował pięć razy w roku nowych mioteł tylko dlatego, że się wam połamały.
- Ale wiesz kochanie teraz byśmy mogli im ulec - uśmiechnęła się do niego Elena - Przydały by im się miotły w Hogwarcie.
- Co ?!- zapytała cała młodzież razem.
- Idziecie w tym roku do Hogwartu. - poinformował ich mężczyzna
- Ale dlaczego ?-zapytał zdziwionym głosem Max
- To wytłumaczy wam już Elena - westchnął i zerknął na zegarek - ja muszę iść już do pracy.
Powiedziawszy to wstał i wyszedł z pokoju, a młodzi spojrzeli na Elenę oczekująco.
- Macie piętnaście lat i w tym roku macie SUMY - zaczęła - i chcemy, żebyście byli dobrze do nich przygotowani.
- W sumie czemu nie - powiedziała Gabrysia
- No widzicie - zaśmiał się, ale później pisnęła z bólu gdyż dziobnęła ją w rękę sowa. Elena spojrzała na nią w chwili gdy ta wysunęła w jej stronę nóżkę do której przywiązany był list. Wzięła go do ręki i po przeczytaniu treści westchnęła .- Dobra, ja muszę iść.
- A gdzie ?- spytał dość bardzo zaciekawiony Max
- Maxio ty cofasz się w rozwoju ? -zapytała Elena, a dziewczyny zaczęły się śmiać bezdźwięcznie.
- Nie, a co ?
- Bo zadajesz bardzo dużo pytań. -zachichotała kobieta - Ja idę za pewne spotkanie.
- Zakonu Feniksa ? - zapytała o dziwo Alice, która w rodzinie uchodziła za najmądrzejszą.
- Alex wam powiedział ? Tak ?
- Nie -powiedziała z uśmiechem na ustach - Amy.
- A to papla
- To możemy iść z tobą ? - zapytał Damon i postawili na ziemi przed sobą najmłodszą córeczkę Eleny i Alexa Clarisse, która miała cztery latka, już świetnie rozumiała co się w okuł niej dzieje i świetnie wykorzystywała to, że iest mała i urocza. Kto wiem może taki ma dar ?
- Wykorzystywać małe dziecko do swoich nikczemnych planów - zaśmiała się.
- Ale mamusiu proszę - powiedziała swoim świergotliwym głosikiem.
- Dobrze zabiorę waz ze sobą.
*****************************************************************************
I następny rozdział już gotowy :D Mam nadzieję, że wam się podoba. Pozderki Lady Moon
- Słuchamy cię z uwagą - zachichotała jedna z bliźniaczek
- Nikuś - westchnął Max
- Co Maksiu ?
- Nie prze... - nie dokończy bo weszli właśnie do wielkiego pokoju, który służył im za jadalnię, gdzie siedzieli przy długim (serio długim) stole opiekunowie młodych ludzi.
- Gdzie wyście się włóczyli ?- zapytała młoda kobieta znad stołu.
- Elcia -Westchnął chłopak, który siedział po drugiej stronie stołu. Wyglądał on na 18/19 lat. - Dajmy im święty spokój mają wakacje.
- Alexxxxx... - zaczęły słodkim głosikiem bliźniaczki, a jak już tak do niego mówiły to już coś chciały.
- Wysłucham was droga młodzieży jak zaczniecie mówić do mnie tato - powiedział - No Max i Alice nie muszą.
- No, ale tatusiu jak to będzie wyglądać - zaśmiał się druga z bliźniaczek.
- Gabi - westchnął zrezygnowany - Córcia....
- Kochanie, ale ty wiesz, ze ona ma rację prawda ?- zapytał Elena z uśmiechem na ustach.
- Niestety, wiem to. - westchnął po raz kolejny - No,ale dzieciarnia pewnie coś chce. Prawda ?
- Tylko nie dzieciarnia - oburzył się Max - I tak chcemy.
- Co tym razem ?
I zaczęło się błagania przez młodzież. O co chodziło ? O to samo co zawsze. O Miotły.
- Nie kupie wam Błyskawic - powiedział po raz setny - macie Nimbusy 2001.
- Ale ja nie mam ! - wymyślił na poczekaniu Max
- Jak nie dbasz to nie masz - powiedział - Nie będę wam kupował pięć razy w roku nowych mioteł tylko dlatego, że się wam połamały.
- Ale wiesz kochanie teraz byśmy mogli im ulec - uśmiechnęła się do niego Elena - Przydały by im się miotły w Hogwarcie.
- Co ?!- zapytała cała młodzież razem.
- Idziecie w tym roku do Hogwartu. - poinformował ich mężczyzna
- Ale dlaczego ?-zapytał zdziwionym głosem Max
- To wytłumaczy wam już Elena - westchnął i zerknął na zegarek - ja muszę iść już do pracy.
Powiedziawszy to wstał i wyszedł z pokoju, a młodzi spojrzeli na Elenę oczekująco.
- Macie piętnaście lat i w tym roku macie SUMY - zaczęła - i chcemy, żebyście byli dobrze do nich przygotowani.
- W sumie czemu nie - powiedziała Gabrysia
- No widzicie - zaśmiał się, ale później pisnęła z bólu gdyż dziobnęła ją w rękę sowa. Elena spojrzała na nią w chwili gdy ta wysunęła w jej stronę nóżkę do której przywiązany był list. Wzięła go do ręki i po przeczytaniu treści westchnęła .- Dobra, ja muszę iść.
- A gdzie ?- spytał dość bardzo zaciekawiony Max
- Maxio ty cofasz się w rozwoju ? -zapytała Elena, a dziewczyny zaczęły się śmiać bezdźwięcznie.
- Nie, a co ?
- Bo zadajesz bardzo dużo pytań. -zachichotała kobieta - Ja idę za pewne spotkanie.
- Zakonu Feniksa ? - zapytała o dziwo Alice, która w rodzinie uchodziła za najmądrzejszą.
- Alex wam powiedział ? Tak ?
- Nie -powiedziała z uśmiechem na ustach - Amy.
- A to papla
- To możemy iść z tobą ? - zapytał Damon i postawili na ziemi przed sobą najmłodszą córeczkę Eleny i Alexa Clarisse, która miała cztery latka, już świetnie rozumiała co się w okuł niej dzieje i świetnie wykorzystywała to, że iest mała i urocza. Kto wiem może taki ma dar ?
- Wykorzystywać małe dziecko do swoich nikczemnych planów - zaśmiała się.
- Ale mamusiu proszę - powiedziała swoim świergotliwym głosikiem.
- Dobrze zabiorę waz ze sobą.
*****************************************************************************
I następny rozdział już gotowy :D Mam nadzieję, że wam się podoba. Pozderki Lady Moon
czwartek, 30 października 2014
Rozdział 1
Był gorący letni dzień. Wszyscy mieszkańcy małego miasteczka byli w swoich domach. No prawie wszyscy. Na dworze była tylko piątka nastolatków, którzy szli teraz środkiem ulicy - zwykle tętniącej życiem, a teraz pustej. Mieszkańcy wioski wiedzieli, że są to dzieciaki mieszkające kawałem za miastem w starym zamku. Krążyło wiele historii o mieszkańcach tego miejsca, ale prawdy o nich nikt nie znał. No poza jedna osobą - Amy Green. Co prawda poza ta kobietą i jej córką nigdy ich nie odwiedzał, a i właściciel z żoną byli rzadko widywani, ale jak już ich widziano w mieście ludzie przyglądali im się z ciekawością.
Rówieśnicy młodzieży z miasta za bardzo za nimi nie przepadali. Różnili się oni bowiem od ich znajomych. Nie utrzymywali kontaktów z nimi tylko czasem porozmawiali, ale to wszystko. Byli to z pozoru skryci ludzie. Prawie nic nie było wiadome o właścicielach zamku poza tym, że właściciel nazywał się Alex Potter, a jego żona Elena. Mieli oni czwórkę dzieci : Gabriele, Nicole, Damona i Clarisse . Wychowywali oni też dwójkę dzieci brata Alexa : Maxa i Alice. Byli też rodzicami chrzestnymi Maxa. Dlaczego wychowywali oni tych młodych ludzi ? Nikt tego nie wiedział, krążyły tylko plotki, że rodzice tej dwójka zostali zabici. Przez kogo i dlaczego? Nie wiedzieli.
- Max ! -krzyknęła jedna z dziewczyn o imieniu Alice - Mieliśmy iść do domu ! Wiesz co zrobi ...
- Tak wiem - zaśmiał się chłopiec i objął siostrę ramieniem, ale ona ja zrzuciła.- Trudno spóźni się najwyżej do pracy.
- Max !
- Oj Alice nie bądź drętwa - zachichotały dwie identyczne dziewczyny : Nicole i Gabriela.
Rówieśnicy młodzieży z miasta za bardzo za nimi nie przepadali. Różnili się oni bowiem od ich znajomych. Nie utrzymywali kontaktów z nimi tylko czasem porozmawiali, ale to wszystko. Byli to z pozoru skryci ludzie. Prawie nic nie było wiadome o właścicielach zamku poza tym, że właściciel nazywał się Alex Potter, a jego żona Elena. Mieli oni czwórkę dzieci : Gabriele, Nicole, Damona i Clarisse . Wychowywali oni też dwójkę dzieci brata Alexa : Maxa i Alice. Byli też rodzicami chrzestnymi Maxa. Dlaczego wychowywali oni tych młodych ludzi ? Nikt tego nie wiedział, krążyły tylko plotki, że rodzice tej dwójka zostali zabici. Przez kogo i dlaczego? Nie wiedzieli.
- Max ! -krzyknęła jedna z dziewczyn o imieniu Alice - Mieliśmy iść do domu ! Wiesz co zrobi ...
- Tak wiem - zaśmiał się chłopiec i objął siostrę ramieniem, ale ona ja zrzuciła.- Trudno spóźni się najwyżej do pracy.
- Max !
- Oj Alice nie bądź drętwa - zachichotały dwie identyczne dziewczyny : Nicole i Gabriela.
- Ja drętwa !? Serio ? - zapytała zszokowana
-Tak droga kuzynko jesteś drętwa - zaśmiał się najmłodszy z nich.
- Damon ... - zaczęła rudowłosa
- Wiem jak się nazywam, ale jak chcesz to możesz to udowodnić. - powiedział Damon do kuzynki
- Ale jak ?
- Zrób jakiś dowcip - powiedziała Nicole - Jakikolwiek
- Dobra - powiedziała dziewczyna i popchnęła zszokowanego brata do kałuży pełnej błota.
- Alice !- krzyknął Max i złapał ją za kostki i dziewczyna wpadła do błota. - I teraz jesteśmy kwita.
Gdy wygrzebali się z błota byli brudni od stup do głów.
- Wiecie co przydało by się wracać - powiedziała Gabi - mamy kawałek do przejścia, a nie możemy się teleportować.
- Podkreślmy siostro, że nie umiemy - powiedział Nicole do siostry bliźniaczki - i masz racje, ze musimy wracać Elena pewnie czeka z obiadem, a Alex musi iść do pracy.
- A gdzie dzisiaj idzie ? do ministerstwa czy na trening quidditcha ? - zapytała Alice
- Do ministerstwa - wyjaśnił Max - Ma dyżur.
- Nie może się zerwać ? - zdziwiła się Nicole - Kingsley go na pewno zastąpi.
- Dzisiaj to nie możliwe - powiedział Maxio
- Ale dlaczego ? -zdziwiły się bliźniaczki
- Ma dzisiaj inspekcje - poinformował ich chłopak
- Kto tym razem ? Umbridge czy ktoś inny ? - zapytała jedna z nich
- Wujek mówił, że sam minister Magii we własnej osobie ma się zjawić w biurze aurorów.
Ludzie przysłuchujący się tej rozmowie mieli problem ze zrozumieniem słów takich jak quidditch czy auror. Nie wiedzieli, że oni są czarodziejami i to nie byle jakimi . Należeli oni bowiem do najbardziej znanej rodziny czarodziejów na świecie. No przynajmniej tak było dawniej. Teraz od trzynastu lat się ukrywają i świat czarów o nich zapomniał, ale to miało się niedługo zmienić.
***************************************************************
I jest pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że spodoba się wam ten blog i mam wielką prośbę do was komentujcie go cenie sobie uwagi innych ludzi. Można się ze mną skontaktować przez GG lub na google + (link do mojego profilu na google +) (nr GG 51921782).
Pozdrawiam Lady Moon
poniedziałek, 20 października 2014
Witam
Witam Wszystkich którzy będą to czytać !
Ostrzegam nie będzie to normalna historia tylko trochę bardziej zmyślona.
Pozdrawiam Lady Moon
Subskrybuj:
Posty (Atom)